lip 16 2004

Bardzo mi przykro pani Aniu,ale nie tym razem...Prosze...


Komentarze: 9

W domu.Nareszcie.Mimo tego,ze nie bylo zle,ze popilam i pobawilam sie,ciesze sie wrocilam.Jak bardzo osoba moze sie zmienic?byly przyjaciel,osoba z ktora kiedys dogadywalam sie praktycznie bez slow,ktora wiedziala o mnie wiecej niz ktokolwiek inny?Czas robi swoje...Nowi ludzie ktorych spotykamy w naszym zyciu,otoczenie,nowa szkola,nowa praca...Ale gdy jedno sie konczy drugie sie zaczyna wiec nie jest ta zle jak mogloby sie wydawac.

Z panem M. ktorego poznalam jakis czas temu na necie,odwazylam sie wczoraj spotkac.Plaza,piwko i rozmowa.Biedak byl bardzo zestresowany,probowalam zmienic to w jakis sposob ale mysle ze czas jest najlepszym lekarstwem i pod koniec spotkania bylo juz zupelnie inaczej.Przyznam sie do tego ze z Nim wiazalam duze nadzieje.Tak bardzo potrzebuje teraz uczucia,milosci...czulosci,kogos na kim moglabym sie wesprzec,ze czasami przyslania mi to wazne i istotne sprawy.Pan M. okazal sie nieco innym czlowiekiem(spodziewalam sie tego),wiadomo przeciez ze na necie pewne sprawy latwiej przychodza,latwiej sie o pewnych rzeczach rozmawia.Wiele osob twierdzi,ze wyglad nie ma znaczenia.A ja nie do konca sie z tym zgadzam.Osoba z ktora bede w przyszlosci musi mnie pociagac wewnetrznie i zewnetrznie.Nie moze mnie odpychac jej wyglad,musze kochac w niej kazdy skrawek,przytulac sie do niej,calowac ja z przyjemnoscia a nie z pewna niechecia.

Niestety pan M. rozpedza sie coraz bardziej a ja czuje sie osaczona,nie moge zlapac glebokiego oddechu i w spokoju przemyslec kilka spraw.Jak mu powiedziec,ze nic wiekszego z tego nie wyniknie....Nienawidze rozwiazywac takich problemow.co powiedziec zeby go nie zranic.jak to wszystko ujac w slowa.

Ale mam dylematy.Czasami sama sie z tego smieje.Desperacja czasami wygrywa i zmusza mnie do robienia rzeczy,ktorym ja sama sie sprzeciwiam.Tak bardzo potrzebuje kogos,kogos czyli Jego kimkolwiek on bedzie.To jest jak pokarm,jak powietrze potrzebne do zycia.

moje_tzw_zycie : :
16 lipca 2004, 22:56
widzisz...chcialabym tak powiedziec.to jest w sumie jedyne rozwiazanie,ale boje sie.eh...dupa
shelby-lane
16 lipca 2004, 18:33
z ludzmi rozenie bywa i nie raz sie zwodzimy, co do pana M to ja bym po prostu prosto z mostu powedziala co i jak, w najlepszym wypadku przyjaźń i nic ponad to
16 lipca 2004, 14:07
To wcale łatwa sprawa nie jest. Ale zawsze da sie wszystko jakoś załatwić. Po prostu porozmawiaj szczerze - zrozumie [miejmy nadzieje;)]
16 lipca 2004, 13:50
ale on nie gral,po prostu pewne rzeczy nam tutaj latwiej przychodza.moze to ja za bardzo idealizowalam jego osobe
kobieta zamężna
16 lipca 2004, 13:30
to właśnie jest wada internetu można być tu każdym...
16 lipca 2004, 13:18
jakoś się to ułoży...w każdym razie życzę, żeby ułożyło się szybko i jak najlepiej. A On gdzieś tam jest...i ten dla Ciebie, i dla mnie, bo też szukam. Ale nie śpieszę się, bo przecież miłości nie szuka się na siłę. Co mogę powiedzieć...poznawaj ludzi, może Go gdzieś dorwiesz :) A to \"umęczaj mnie...:)\" - b.fajny komentarz, rozweselający :) Dzięki i buziak :*
16 lipca 2004, 12:55
tylko to jest wartosciowa osoba i nie chce jej stracic tylko dlatego ze nie bedzie wielkiego love story.zalezy mi na jej przyjazni,nie zas na milosci
l_a_m_b
16 lipca 2004, 12:52
A to takie proste... \"nie czyn drugiemu co tobie nie jest mile\"... Ja teraz jestem - niby - w sytuacji tego pana M. To nic wielkiego nie bylo... nie szukalismy drugiej polowy... Przez wyglad lub nie... Ktos nawet sie ze mna nie pozegnal... To nawet wyjasniac nie trzeba... jedno slowo wystarczy... kladzie ono kres czekaniu na list, ktory nie przyjdzie, na telefon, ktory nie zadzwoni... I czlowiek sam siebie szanuje... Powodzenia...
kaisa;]
16 lipca 2004, 12:17
pani Aniu-zycie potrafi ugryzc.ale ma w sobie moc.ktora pozwala ten bol zlagodzic

Dodaj komentarz