Bez tytułu
Komentarze: 22
Mam w M. przyjaciela.Wczorajsze spotkanie przeciagnelo sie do 8 godzin podczas ktorego byla rozmowa w kawiarni,spacer po starych zapomnianych zakamarkach starego miasta,obiad w barze mlecznym[przyzwyczajenia:) ],jeszcze raz kawiarnia i kino.Zszedl z Nas calkowicie zal,zlosc,niechcec....Nawet smutek.Zostaly wspomnienia,do ktorych wczoraj wracalismy.Nie bylo latwo...Ale wyciagniecie reki do Niego i moja cierpliowosc oplacily sie....Dostalam w zamian cos wspanialego,cos o czym nie mialam odwagi marzyc.Opowiedzielismy sobie co sie u Nas dzialo przez ostatnie kilka tygodni.Zwierzylam Mu sie z moich problemow z E. , On mi opowiedzial o pewnej osobie,z ktora tez wszystko stoi pod znakiem zapytania.......Czuje sie jakby spadl ze mnie ogromny ciezar.Dziekuje Ci M.
Kiedy juz mysle,ze jest wszystko dobrze wtedy E. musi cos zrobic[lub powiedziec] co zwali mnie totalnie z nog.....Naiwnie pakuję sie w takie"zwiazki"....Nie jestem z Nim na sile.Nie umialabym tak.Ale to "cos" co jest miedzy Nami nie rozwija sie...Stoi w miejscu.....E. chce w Sylwestra przycpac.Na nic moje slowa,prosby.On zawsze znajdzie wytlumaczenie....Czy mozna zmienic czlowieka,ktory nie widzi w sobie bledow?
Dzisiaj do pracy.Ciesze sie,bo bede tam z dwojka moich bliskich znajomych.Podobno praca tam ma byc tez po Nowym Roku.
Zasnelam dzisiaj przy muzyce Mozdzera...To dzieki Niemu mialam taki piekny sen.....Czemu tylko sen?
Dodaj komentarz