sie 14 2004

i co teraz?i co potem?


Komentarze: 16

Boje sie....cos sie dzieje niedobrego w srodku mnie.Do ginekologa ide 25 sierpnia...Mam nadzieje,ze to nic powaznego...

W pracy spokoj,a tak naprawde umieram tam z nudow.Gdyby nie pani Krowka to nie wytrzymalabym.Jeszcze ta pogoda...Szef Edziu nie dal mi umowy jeszcze...Bede sie domagac.Nie popuszcze

Wlasnie wrocilam z Redy.Mam calosc notatek i moge sie brac do pracy.Mam niecaly miesiac.Siedze sama w pokoju...Slucham Fisza i jego "Tajemnice" a zaraz Kobiety i Tymon.Wspaniale...Przy tej muzyce wypoczywam.Uwielbiam jazz...Jazz improwizowany,mieszany,eksperymentalny

Z panem M. jest wspaniale...Wspolne namietne noce,spacery,rozmowy....Wyglupy.Dzisiaj poszlismy na lody:))Hah

Nie wiem co robic ze soba...Nie wiem co ze studiami.nic nie wiem....Nie wiem czy chce studiowac dziennie na AM,czy zaocznie.Czy uczyc sie do poprawek czy zlac je,wyjechac ,wrocic po roku z kasa,zdawac na zaoczne i znalezc sobie prace jakas.Chce juz pojsc na swoje,w domu wieczna wojna/zle sie tutaj czuje.Od dluzszego czasu mam takie mysli ale zawsze balam sie je realizowac,pojsc za glosem rozumu.Przestan pozwalac na kierowanie wlasna osoba przez "najblizszych",ktorzy niby chca dla mnie jak najlepiej.Chcialabym sie realizowac tak jak mi to by odpowiadalo.Nie czuje sie dobrze teraz,w takiej sytuacji.Moze to przez rutyne?zwykla szara codziennosc?co mam robic?Z drugiej strony nie chce miec 2 lat do tylu.

Wciaz zadaje te same pytania.Ciagna sie za mna juz od jakiegos czasu...Ale ja tylko pytamNic nie staram sie z tym zrobic.Niczego nie zmieniam.Moze dlatego,ze sie boje porazki?moze brak mi odwagi i zdecydowania?Rodzina mnie ogranicza....Slowa "I co znajomi powiedza?".Dziwne ale przejmuje sie tym.Zastanawiam sie cz warto zaczynam wszystko od poczatku?Czy jednak zmusic sie do nauki i zostac na uczelni,na kierunku i za rok wziasc dziekanke,albo przeniesc sie na zaoczne.Mam kupe dylematow.

Tak sobie marze....Studiowac zaocznie,miec prace ktora wystarczalaby mi na oplacenie moich 4 katow(z kims np).Tak wiem....Dzienne studia to wiecej znajomych,wiecej imprez,jest to przedluzenie beztroskiego dziecinstwa,sielanki.A ja zdecydowalabym sie na dorosle,odpowiedzialne zycie na wlasna reke.wiem...nudze juz....Ale lubie sobie "glosno" pomarzyc....Wtedy zycie jest ciekawsze,bardziej kolorowe.Ale ile mozna marzyc?

Pisze ta notke pomimo wielkiego zmeczenia.Caly dzien na nogach,przed chwila wrocilam do domu.Jednak chcialam ja napisac....Mialam wielka potrzebe.

Teraz slucham Ludzi i ich kawalka "Matryca". Bede mogla sie wyspac.Jutro ide do roboty na popoludnie.Pracuje codziennie od kilku tygodni i juz nie rozrozniam dni...Kazdy dla mnie jest taki sam....Caly czas poniedzialek...

moje_tzw_zycie : :
BanShee
17 sierpnia 2004, 10:59
z zaocznych przeniosłam się na dzienne, a kto wie może kiedyś się znowu przeniosę na zaoczne :)
17 sierpnia 2004, 01:57
Ech... też stanę przed takim wyborem... stres.
Snath
16 sierpnia 2004, 15:40
pomyśl o tym co chcesz robić i rób to mała:*
kobieta zamężna
16 sierpnia 2004, 08:06
Robisz, nie bój się. Boisz się, nie rób...
15 sierpnia 2004, 23:35
carnation i ciotka!moj mail to zelda3@wp.pl Czekam na wasze hasla bo nogi z d... powyrywam ;))) buziaki
ciotka_dobra_rada
15 sierpnia 2004, 22:47
hmmm marzenia się spełniają..... :*
15 sierpnia 2004, 21:12
tez musialabym w koncu pojsc do tego ginekologa, bo ostatnio jak bylam (z dwa lata temu) to uslyszalam dwie rozne diagnozy, a to ze jest cos tam nie tak jak powinno to sama wiem, bo zdrowa kobieta nie ma takich dolegliwosci. A o studiach? Szkoda tych 2 lat, dlatego skoro zaczelas to skoncz. Na dorosle zycie jeszcze przyjdzie czas. Bycie doroslym to nic fajnego :(
15 sierpnia 2004, 20:16
zycie to sztuka wyborow, ale i tak czego by sie nie wybralo, potem czlowiek stwierdza, ze wszedzie dobrze, gdzie nas nie ma...
15 sierpnia 2004, 14:06
ja dzis wyjątkowo mam wolne,wreszcie bo ja pracuje 7 dni w tyg............
aquila
15 sierpnia 2004, 13:37
ja mam takie same dylematy. Tyle ze ja jestem na zaocznych na UG. nie jest latwo i tez mam czasem ochote rzucic, gdzies wyjechac na rok. ale uwazam, ze nie warto rezygnowac z 2 lat. na pewno nie. we wrzesniu, po poprawkach zaczynam szukac pracy i tez sie wyprowadzam z domu. te codziene awantury doprowadzaj mnie do szalu, dlatego bardzo dobrze cie rozumiem. takie decyzje nie sa latke, kto powiedzial, ze zycie jest latwe? NIKT!!!!!
15 sierpnia 2004, 13:09
Wiesz, mi jeszcze do studiów zostały dwa lata ale tez mam ten dylemat czy iść na zaoczne czy dzienne. Argumenty a i przeciw te same co u ciebie... imprezy, przedłużenie młodości... z drugiej niezależność fainansowa. Nie wiem co ci poradzić. Choć jeśli jest taka możliwość to przystąp do tych poprawek, choć nie ucz się niewiadomo ile, tyle ile możesz bez zbędnego zadręczania się. Jesli się uda pry takim nakładzie pracy to znaczy że dasz radę na dziennych, jeśli nie to wtedy zaoczne, bo to by oznaczało że na dziennych musiałabyś wypruwać sobie flaki żeby się utrzymać, a to chyba nie ma sensu... takie jest moje zdanie, może popytaj innych co o tym sądzą, czasami warto się oprzeć na kilku życzliwych radach, zdaj się tez trochę na intuicję, i jakoś to będzie :)
kaisa
15 sierpnia 2004, 12:49
rob,to co czujesz...z moim kochaniem tez cudo:)
15 sierpnia 2004, 11:18
fajnie pomarzyć... a i tak życie pewnie zaskoczy cię własnymi pomysłami...
*linka*
15 sierpnia 2004, 10:49
Mam nadzieję, że ta wizyta u ginekologa rozwieje Twoje wszelkie wątpliwości i okaże się, że jest wszystko ok :). Och tak, taka monotonia jest straszna i może człowieka dobić i zniechęcić do wszystkiego. Czasami chyba warto zrobić coś, żeby się chociaż na moment wyrwać i wyswobodzić z jej objęć. Cieszę się niezmiernie, że z panem M. wszystko układa się jak w bajce :). Liczę na to, że z czasem znajdziesz odpowiedź na te pytania. Tak sobie myślę, że może jednak warto byłoby zawalczyć i spróbować pozaliczać to, co masz do zaliczenia. Jak się nie uda, to trudno. Ale chyba miło byłoby mieć świadomość, że przynajmniej się spróbowało i zrobiło co można było. Na zaoczne zawsze można się przenieść. Skoro czujesz się gotowa, by rozpocząć dorosłe życie i wszystko robić na własną rękę, to może warto realizować swoje marzenia. Ja jeszcze się tego boję i pragnę możliwie jak najdłużej odwlec tę chwilę. Trzymaj się, kochana :*:*. Na pewno dasz sobie
15 sierpnia 2004, 09:51
widze ze u Ciebie tez rutyna.. u mnnie ju zminela, na szczescie

Dodaj komentarz