Archiwum 14 września 2003


wrz 14 2003 !%$#&$
Komentarze: 1

No i jestem spakowana.miedzy 19 a 20 mam pociag.Bede musiala sie przesiasc w Tczewie...ehhh:(

No i bylam na cmentarzu.Piekna pogoda dodawala mi radosci i energii:)Groby tak ladnie wygladaja poznym latem(nie iwem czy mozna uzyc slowa "ladnie").Teraz na moim lozku lezy sterta ciuchow,torba(jeszcze pusta)na podlodze czeka az laskawie wstane i zrobie z niej uzytek:)

Zastanawiam sie ostatnio nad staroscia...nie tyle nad smiercia co wlasnie nad byciem babcia:)Boje sie...przeraza mnie fakt,ze ze zycie tak szybko przemija,albo konczy sie w najmniej oczekiwanym momencie.Nie bede wspominac o tym ze jestem typowa dekadentka...choc moze nie dokonca bo umiem cieszyc sie z zycia.Wiele osob uwaza starszych ludzi za bezuzytecznych i niepotrzebnych....nie chce byc tak traktowana....Ehhh....Koniec tego smutnego tematu:)Temat starosci i smierci zostawie sobie na pozniej bo teraz ide cieszyc sie z wyjazdu i rozpoczac pakowanie:)

moje_tzw_zycie : :
wrz 14 2003 -----
Komentarze: 3

Co prawda mialam sie z nim dopiero dzisiaj zobaczyc.Mielismy sobie wszystko spokojnie wyjasnic,ale los chcial zebysmy sie zobaczyli w sobotni cieply wieczor i spedzili razem kilka nasteonych godzin.Oczywiscie nie "sam na sam" tylko w towarzystwie znajomych.Teraz zaluje ze dalam sie wyciagnac z domu.Z Karolem bylam ok miesiaca i kilka dni temu oswiadczyl mi ze nie jest gotowy na staly zwiazek,ze boi sie zobowiazan i takie tam glupie gadki.zastanawiam sie czy On mial do tego prawo?Najpierw pchal mi sie do lozka a pozniej stwierdza ze On nie jest gotowy.A co ja mam powiedziec?Wczoraj zamienilismy ze soba kilka zdan...omijal mnie szerokim lukiem,a pozniej gdy zwrocilam mu na to uwage oczywiscie zaprzeczyl.Czuje sie jak 15latka ktora przezywa swoje pierwsze milosne rozterki,no ale przeciez w rzeczywistosci tak nie jest.I jak kobiety moga zyc w zgodzie i harmonii z facetami skoro okazuje sie ze Oni sa zupelnie inni,w ogole nas nie rozumieja,twierdza zawsze ze wszystko wyolbrzymiamy,histeryzujemy itp.Chyba zmienie orientacje,bo ta sytuacja a raczej swiadomosc,ze nigdy nie bedzie dobrze powoli zabiera mi nadzieje.Musze wszystko przeanalizowac i dojsc wreszcie do tego co i kto ma na mnie dobry wplyw a kto zly itd.Starzeje sie...i to mnie przeraza.Czuje sie jak stara emerytka,zgorzkniala i pelna pretensji do swiata i ludzi.Chcialabym moc cieszyc sie z niczego.

Jutro wyjezdzam na 3 dni za Malbork do znajomych.Ciesze sie,bo sa to bardzo bliscy mi ludzie,a dzisiaj pojde na cmentarz...idealna pogoda na spacer.To miejsce mnie wycisza i uspokaja...Zdaje sobie sprawe jak wazne jest zycie.wbrew pozorom to miejsce jest przyjemne a co wazniejsze-sklania do refleksji nad najwazniejsza rzecza.Pojde posiedziec przy mamie,pobyc z nia choc kilka chwil.Nie modle sie,nie chodze za czesto do kosciola ,ale lubie z nia rozmawiac.tak naprawde jestem bardzo wierzaca osoba i nie mam na to wplywu.Tak zostalam wychowana i tak bede wychowywac swoje dzieci.Brakuje mi jej,ale daje sobie rade.Stalam sie bardziej samodzielna i wiele sie nauczylam.Umiem z kazdego nieszczescia,pomylki,bledu wyciagnac wnioski....jest to kolejna lekcja.Ale przeraza mnie fakt ze obraz jej twarzy ,tego jaka byla coraz bardziej odlatuje w niepamiec,a ja nie mam nad tym kontroli.

moje_tzw_zycie : :