Komentarze: 21
Wszyscy mi radza wziecie sie za siebie,zadbanie o swoje sprawy,skupienie sie na wlasnej osobie.Po M. wpadlam w totalne zobojetnienie do wszystkiego.Nie mialam na nic sily ani ochoty.Marazm.Niechec.Znudzenie.Nie trwalo to dlugo.Nowa osoba,ktora poznalam niedawno daje mi duzo energii,lubi sie nia dzielic.A ja chetnie biore. Niczego nie planowalam,nie szukalam.Stalo sie.Nagle.Bez zadnej mojej pomocy. Zupelnie przeciwienstwo M. Roznice widac we wszystkim,nie ma punktow wspolnych.Moze to i lepiej...Teraz stoje przed wielka niewiadomo.Nad moja glowa wielki znak zapytania i przypomina mi o tym,ze na wiele rzeczy wplywu nie mam.Nie wiem jak to dalej sie potoczy.Teraz jest dobrze,choc to dopiero poczatek.Staram sie nie angazowac,chce miec dystans do Tej Osoby,poznawac ja.Niby to co jest teraz miedzy nami to juz COS,czego zdefiniowac nie mozna.Ale istnieje.Ja to wiem i On to wie.Naprawde bardzo Go lubie.
W domu cisza przed burza.Spokoj u nas nigdy nie trwa dlugo.Jest zwiatunem czegos niedobrego.Czyli wychodzi na to ,ze spokoj tez jest zly.Ehhh....