Archiwum 16 lipca 2004


lip 16 2004 Pan M. i przyjazn
Komentarze: 13

Zle mi...Pan M. duzo namieszal w moim spokojnym zyciu,a moze po prostu przypomnial mi o rzeczach o ktorych zdazylam zapomniec...\to smutne,ze kiedy wreszcie ktos(ale nie byle kto) zaczyna sie mna interesowac,mi cos zaczyna nie pasowac.Internet jest przeklenstwem.Zapominamy o zyciu realnym,o poznawaniu ludzi na imprezach,w autobusach,gdziekolwiek...Net jest skupiskiem pubow i imprezowni ktore zastepuja te prawdziwe.Nie chce do tego nalezec,ale nie wiem jak sie sprzeciwic.nie mam tyle sily w sobie.Wszystko ma swoje dobre i zle strony.

Spotkam sie z moja babeczka dzisiaj:)nie wierze w prawdziwa przyjazn,dla mnie to jest wyidealizowane slowo,ale Ona sprawia ze powoli zmieniam zdanie:)dziekuje Ci A. :)Warto miec przy osobie osoby ktore daja pewna nadzieje na lepsze jutro,dzieki ktorym ten swiat totalnie nie zwariowal i zachowal pewne resztki przyzwoitosci i spokoju.

Uciekam na fete.

moje_tzw_zycie : :
lip 16 2004 Bardzo mi przykro pani Aniu,ale nie tym razem...Prosze...
Komentarze: 9

W domu.Nareszcie.Mimo tego,ze nie bylo zle,ze popilam i pobawilam sie,ciesze sie wrocilam.Jak bardzo osoba moze sie zmienic?byly przyjaciel,osoba z ktora kiedys dogadywalam sie praktycznie bez slow,ktora wiedziala o mnie wiecej niz ktokolwiek inny?Czas robi swoje...Nowi ludzie ktorych spotykamy w naszym zyciu,otoczenie,nowa szkola,nowa praca...Ale gdy jedno sie konczy drugie sie zaczyna wiec nie jest ta zle jak mogloby sie wydawac.

Z panem M. ktorego poznalam jakis czas temu na necie,odwazylam sie wczoraj spotkac.Plaza,piwko i rozmowa.Biedak byl bardzo zestresowany,probowalam zmienic to w jakis sposob ale mysle ze czas jest najlepszym lekarstwem i pod koniec spotkania bylo juz zupelnie inaczej.Przyznam sie do tego ze z Nim wiazalam duze nadzieje.Tak bardzo potrzebuje teraz uczucia,milosci...czulosci,kogos na kim moglabym sie wesprzec,ze czasami przyslania mi to wazne i istotne sprawy.Pan M. okazal sie nieco innym czlowiekiem(spodziewalam sie tego),wiadomo przeciez ze na necie pewne sprawy latwiej przychodza,latwiej sie o pewnych rzeczach rozmawia.Wiele osob twierdzi,ze wyglad nie ma znaczenia.A ja nie do konca sie z tym zgadzam.Osoba z ktora bede w przyszlosci musi mnie pociagac wewnetrznie i zewnetrznie.Nie moze mnie odpychac jej wyglad,musze kochac w niej kazdy skrawek,przytulac sie do niej,calowac ja z przyjemnoscia a nie z pewna niechecia.

Niestety pan M. rozpedza sie coraz bardziej a ja czuje sie osaczona,nie moge zlapac glebokiego oddechu i w spokoju przemyslec kilka spraw.Jak mu powiedziec,ze nic wiekszego z tego nie wyniknie....Nienawidze rozwiazywac takich problemow.co powiedziec zeby go nie zranic.jak to wszystko ujac w slowa.

Ale mam dylematy.Czasami sama sie z tego smieje.Desperacja czasami wygrywa i zmusza mnie do robienia rzeczy,ktorym ja sama sie sprzeciwiam.Tak bardzo potrzebuje kogos,kogos czyli Jego kimkolwiek on bedzie.To jest jak pokarm,jak powietrze potrzebne do zycia.

moje_tzw_zycie : :