Komentarze: 15
Powinnam sie zajac czyms pozytecznym.Wyrzucic komputer przez okno,albo przynajmniej odciac internet.Nie moge.Nie mam tyle sily.A przeciez tyloma rzeczami moglabym sie w tym czasie zajac.Nie mam pomyslu na dzisiejszy dzien,nie mam pomyslu na najblizszy miesiac....rok...zycie.Irutyje mnie wlasna osoba.
Tak malo daje.A wymagam duzo.Od rodziny.Od przyjaciol.Znajomych.Trace kolejne znajomosci.Zapominam o ludziach,ktorzy zawsze byli blisko.Teraz odchodza,a ja nie umiem ich zatrzymac.Dlaczego wszystko i wszystkich mam gleboko gdzies?Nie mam do nich zalu.Bo niby za co?Za to,ze stracili do mnie cierpliwosc?Nie.Chcialabym dac cos od siebie,wyjsc z inicjatywa.Powiedziec"Jestem.Jestem dla Was".I rzeczywiscie BYC.A nie tylko istniec gdzies tam w cieniu.Szukam bledow u siebie.Nie u innych.Skoro Oni maja taki stosunek do mnie,to tylko i wylacznie przeze mnie.Lenistwo i glupota.Wmawianie sobie,ze to jest tylko chwilowe.Ze niedlugo wszystko wroci do normy.Ale nie wroci.Trudno pogodzic sie z tym,ze ktos odchodzi,a na jego miejscu pojawia sie nowa osoba.Ale ona tez znikie za jakis czas.
Nie wierze w stalosc uczuc.